Nowa Europa Wschodnia

Niemi świadkowie historii. Sprawcy zbrodni

Episode Summary

W Auschwitz-Birkenau służyli niemal wyłącznie Niemcy. Przez cały okres funkcjonowania obozu było ich ok. 8 tysięcy. Wielu uważało to za lekką służbę, choć pracowali w miejscu największej kaźni w dziejach ludzkości. Musieli wiedzieć, co się dzieje. Nawet jeśli sami nie zabijali, przyczyniali się do śmierci setek tysięcy ludzi. Tylko niektórzy zostali za to ukarani.

Episode Notes

Przez duże okna na wieży znajdującej się nad bramą wjazdową widać niemal cały obóz Birkenau. Obecnie to rzędy baraków i ceglane kominy pozostałe po drewnianych konstrukcjach rozebranych już po wojnie. Zarówno stąd, jak i z niskich wież strażnicy SS mogli dokładnie widzieć niemal wszystko, co się działo na rampie. Z kolei wieże w pobliżu krematoriów dawały dobry widok na więźniów wysłanych na śmierć w komorach gazowych, którzy schodzili po schodach do miejsca kaźni. Piotr Setkiewicz podkreśla, że SS-mani w Birkenau musieli wiedzieć, w jakiego rodzaju miejscu pełnią służbę.

W styczniu 1945 roku załoga obozu liczyła ponad 4 tysięcy ludzi, a przez cały okres jego funkcjonowania przewinęło się przez to miejsce ok. 8 tysięcy strażników, z których ok. 7 tysięcy wojnę przeżyło. Tylko nieliczni zginęli w lub zmarli z chorób. Więcej straciło życie po przeniesieniu na front wschodni. Wszyscy strażnicy byli Niemcami lub Volksdeutschami. Jedynym wyjątkiem była kompania Ukraińców sprowadzonych tutaj w 1943 roku, jednakże ci szybko się zbuntowali i po trzech miesiącach zostali odesłani z obozu.

SS-mani oddelegowaniu do Auschwitz mogli się uważać za szczęściarzy pełniących spokojną, bezpieczną służbę. Stosunkowo niewielu, bo może 300 czy 400 z nich, bezpośrednio zabijało więźniów. Zespół „dezynfekatorów” przeszkolonych w posługiwaniu się trującym gazem Cyklon B, uwalniającym się z granulatu wsypywanego z puszek przez otwory w dachu komór gazowych, składał się z kilkunastu do dwudziestu paru osób.

– Ci SS-mani, którzy pełnili służbę w batalionie wartowniczym, czyli mniej więcej 80% całej załogi Auschwitz, nawet jeśli nikogo nie zastrzelili, to poprzez fakt, że nie dopuszczali do ucieczek, też ostatecznie przyczyniali się do masowej śmierci więźniów – zaznacza Piotr Setkiewicz.

Z dokumentów i korespondencji wynika, że wśród SS-manów panowała plaga pijaństwa, z którym dowódcy starali się walczyć, zagospodarowując czas wolny żołnierzy. W obozie organizowano imprezy sportowe i kulturalne. Załoga miała nawet swój kurort. Warunki były bardzo dobre i w przypadku niższych rangą SS-manów przypominały życie w koszarach w czasach pokoju. Z kolei oficerowie mogli liczyć na wygodne kwatery, czasem całe wille z ogródkiem i służbą. Niektórzy próbowali się też nielegalnie wzbogacić, kradnąc pieniądze i kosztowności odebrane więźniom, które formalnie należały do Rzeszy. Toczyły się w tej sprawie dochodzenia i wydano nawet kilka wyroków.

Po wojnie część członków załogi Auschwitz-Birkenau odpowiedziała za zbrodnie. Do końca lat 40. Alianci nie mieli problemów z wydawaniem i wykonywaniem wyroków śmierci na tych ludziach. Około 700 z nich poddano ekstradycji do Polski, gdzie większość stanęła przed sądem w rozprawach grupowych. Z uwagi na ograniczony kontakt między strażnikami a więźniami świadkom trudno było ich wskazać. Stąd skazywano ich na rok do dwóch więzienia „za przynależność do kryminalnej organizacji, załogi obozu koncentracyjnego”. Większość po odsiedzeniu wyroków wyjechała do Republiki Federalnej Niemiec.

Podcast powstał w ramach projektu Kolegium Europy Wschodniej im. Jana Nowaka-Jeziorańskiego sfinansowanego przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP. Zadanie publiczne finansowane przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w konkursie „Dyplomacja publiczna 2022”.  Publikacja wyraża wyłącznie poglądy autora i nie może być utożsamiana z oficjalnym stanowiskiem Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP.